środa, 16 stycznia 2013

Miasto a miasto

          Siemka, dziś chciałbym na skróty opisać mój wczorajszy dzień, czyli wypad na Kielce.
          Otóż dzień był udany, spotkałem się z moim ziomkiem, trochę połaziliśmy po mieście itp. Miasto pokroju Kielc jest wiadomo dużo większe niż to w którym mieszkam. Jednakże są pewne różnice, których nie da się pominąć. Mianowicie chodniki w Kielcach to jedna wielka breja, po której się nie da chodzić. W Sędziszowie (moje miasto) natomiast chodniki są względnie odśnieżone, ale można po nich nawet biegać - w Kielcach nie polecam... Wydawałoby się, że w stolicy województwa powinno się odśnieżać również chodniki, chociażby przy większych ulicach. 
          Oczywiście nie mówię, że wszędzie było tak samo, bo były miejsca, gdzie dało się normalnie przejść, np. główna ulica (sienkiewka). Jednakże takich wyjątków było bardzo mało.
          Inna sprawa to dresy i gimbazjusze, których jest tam pełno. Dresy są w miarę niegroźne, póki im nie zawadzasz. Gimby natomiast hejtują każdy twój ruch, nawet poprawienie okularów na nosie.
Jeszcze sprawa kina. Można by pomyśleć, że nie będzie wielkich tłoków - nic bardziej omylnego. Kolejka na nasz film była tak długa, że musieliśmy stać po przeciwległą salą filmową.
To by było na tyle, do zobaczyska :-)

3 komentarze:

  1. Kielce w ogóle są teraz tak rozwalone, że potrzeba dużo cierpliwości, żeby gdzieś się dostać. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z komunikacją ogólnie nie było problemów, chyba ze liczyc opuźnienia autobusów.

      Usuń