Cześć wszystkim :] Dziś jest piątek, weekendu początek, a co
za tym idzie większość uczniów miała w swojej szkole klasową wigilię, o której
będzie w dzisiejszym wpisie. Do tego wspomnę trochę o jakże sławnej już wigilii
w Radomiu.
Jak większości może się kojarzyć, wigilia to taki czas,
kiedy siedzimy razem z rodziną przy stole, przed nami rozstawione jest mnóstwo
pyszności, przeważnie jest ich 12 + jakieś słodkości, typu placek i inne takie
rzeczy. Jest wtedy taki magiczny czas, wszyscy się cieszą, rozmawiają oraz
jednoczą. Jednak pojęcie szkolnej wigilii troszkę się różni od tej zwykłej. Na
szkolnej wigilii do stołu zasiadamy z koleżankami i kolegami z klasy, gdzie
stół, czyli złożone ze sobą ławki, nie zawsze są tak wyrafinowanie obłożone, a
także nie uginają się od ciężaru potraw. Na szkolnych wigiliach często jest
typowy 4fun i to czasami nawet większy, niż na wolnych lekcjach.
Sam dzisiaj odbyłem taką wigilię i posłużę się nią, jako
przykładem. Na początku oczywiście było całkiem uroczyście, połamaliśmy się
opłatkiem i zasiedliśmy do stołu. Już tutaj skończyła się uroczysta atmosfera.
Mianowicie prawie od razu zaczęły się przeróżne numery, w większości śmieszne
oczywiście. Z początku zaczęło się niewinnie – dokładanie komu popadnie uszek
do talerza. Jednak nic nie trwa wiecznie. Poziom został podniesiony z easy na
medium i zaczęto dolewać wosku ze świeczek do napojów, jedzenia itd. Mina
osoby, która zjadła krokieta z woskiem – bezcenna. Jednak na tym się nie
skończyło. Na poziomie hardcore zaczęto z nudów podpalać paluszki. Po spaleniu
dało się czuć zapach upieczonej na grillu kiełbasy, co w połączeniu ze smrodem
spalenizny dawało niesamowity smrud. Dalej już nie było zbytnio nic ciekawego.
Jedyne co potem było warte podniesienie głowy znad talerza, to klasowe sweet
focie. A potem to już do domu, bo gdzie by indziej.
Wigilia w Radomiu.
Co do sławnej wigilii z Radomia, to na pewno każdy już wie o
co chodzi, ale jednak napisze o tym, bo po prostu mam taki kaprys >.< No
więc: śmiech na sali xd Po prostu tego nie da się tak opisać.... nie ważne ile
razy to oglądam, to za każdym razem idzie się posikać ze śmiechu :D Jedyne co
napiszę, to to, że to była akcja zorganizowana pt. „Zbyszko”. No i oczywiście
pozdrowienia dla pani, która zauważywszy kamery opamiętała się i nie „capnęła”
<śmiech> czegoś ze stołu, tylko postawiła przewrócony znicz.
Gorąco pozdrawiam, Takeshi xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz